Gdy byłem mały…

a czas leciał jakby wolniej, wraz ze swoim czworonożnym kompanem zdobywaliśmy świat. Gdy jedyną przeszkodą, która czasami nas ograniczała była wyobraźnia oraz linia horyzontu, ja wraz ze swoim Azorem, który był jeszcze szczeniakiem, gdy nie znaliśmy jeszcze poczucia zmęczenia i potrzeby odpoczynku, przemierzaliśmy łąki, lasy, pola i doliny odkrywając nowe tereny. Wyruszając, pozdrawiając znajomych i przyjaciół, odkrywaliśmy świat. I gdy było gorąco, czy gdy dopadła nas ulewa, wspieraliśmy się razem, nie wiedząc co nas czeka. Ale zawsze byliśmy razem.
Teraz gdzy jesteśmy starsi, dalej odkrywamy świat. Ale inny świat. Gdy on potrzebuje już więcej odpoczynku i spokoju, tuląc się we mnie zasypia, mrucząc tylko pod nosem, widzę, że jest szczęślwy. I tak sobie myślę, hej – Mam najwspanialszego czworonożnego przyjaciela u boku. Czy coś się może z tym równać?
ADOPTUJ